czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 9 : Zemsta

Słońce praży delikatną zarumienioną twarz Rebeki.Blondynka oddycha spokojnie i miarowo śpiąc.Od dziś Rebekah jest pełnym człowiekiem,choć nadal o nieskazitelnej urodzie i wdzięku.Była wampirzyca zamieniła pierścień chroniący przed słońcem,na normalną,ludzką biżuterię.
***
-Jak to stała się człowiekiem?-Pierwotny manewruje palcami,a potem znów zaciska je w pięść.-Jak to możliwe Katherine?
-Jest człowiekiem i tyle-tłumaczy się.-Zasługuje na to,nie Elena...Elijah.
Katherine podchodzi do ukochanego z katalogiem sukien ślubnych i sherry w dłoni.Zasiada obok brązowookiego wampira i patrzy na niego szczerze łapiąc go za rękę.Pierwotny posyła jej uśmiech,a ona odwdzięcza się tym samym.
-Teraz nie czas na kłótnie i tym podobne rzeczy-mówi wampirzyca.-Teraz jest czas na przygotowania do ślubu.Miejsce,goście...
-Racja,nie czas na kłótnie-potakuje Elijah.-Teraz najważniejsza jesteś ty,kochanie.
-Zawsze byłam.
***
Klaus krąży podenerwowany po salonie.Od czasu do czasu spogląda na Hayley.Dziewczyna prawą dłonią dotyka ciążowego brzuszka.
-Zabezpieczyć się nie mogłaś?-dopytuje Klaus.
-Nie,a po za tym nie wiedziałam,że wpadnę z hybrydą!-krzyczy Hayley.Wstaje i podchodzi do Klausa.Kładzie dłoń na jego policzku.-Będziesz miał syna Klaus...
-Nie dbam o to-ściąga jej dłoń i pospiesznie wychodzi.
***
Bonnie wchodzi do ciemnych lochów Lockwoodów i staje na samym środku Trójkąta Ekspresji.Obraca się gwałtownie słysząc przeszywający śmiech.
-Farma Pastora Young`a,miejsce wypowiedzenia zaklęcia... i dom.Miejsce wypicia lekarstwa przez wampira,demona.-Mówi mężczyzna.-Jak mała wiedźma Bennett mogła tyle dokonać?
-Mam ekspresję i przyjaciół,którzy...-zaczyna Bonnie.
-...nic nie wiedzą.Bonnie...dziękuję ci.
-Za co?
-Za rozpętanie piekła na ziemi-mężczyzna znika.
***
Tego wieczoru Elena poszła na cmentarz,nad grób rodziny Gilbertów.Na każdym z nich położyła krwisto czerwoną różę.Uklękła i przez łzy zaczęła mówić:
-Przepraszam was wszystkich.Ciebie Jenna,mamo,tato,a nawet ciebie John.To wszyscy przeze mnie nie żyjecie.To moja wina...-Elena obraca się gwałtownie i na widok mrocznej sylwetki cofa się powoli do tyłu.
-Tak,to twoja wina Panno Gilbert.To wszyscy przez ciebie nie żyjemy.Śmieszne jest to,że mnie nie przeprosiłaś...-mówi tajemnicza postać.Powoli wyłania się z cienia,a gdy to już się stało można było ujrzeć...
-Kol...ale jak to?Ty nie żyjesz!-Elena próbuje uciec wampirzym tępem,ale Kol powalił ją na ziemię.Uśmiecha się od ucha do ucha i łapie Elenę za szyję.Tak,że brunetka jest pięć centymetrów nad ziemią.
-Od 1000 lat nie żyję.Tęskniłem za tobą złotko-mówi i skręca jej kark.Podnosi bezwładne ciało i przerzuca je sobie przez ramię.Uśmiechnięty idzie ku ruinom farmy Pastora.
Gdy tam dotarł usadowił Elenę na stojącym wprost okna krześle.Przywiązał ją,ręce i nogi,sznurem przesiąkniętym werbeną.Odsłonił spalone zasłony,a biała poświata księżyca oświetla twarz brunetki.Kol popijając alkohol z butelki podszedł do Eleny i zdjął jej pierścień chroniący ją przed słońcem.
***
Salon Salvatore`ow,Stefan patrzy tęsknie na okno.Tym czasem kompletnie pijany Damon podchodzi do niego z butelką whisky.
-Nie dzięki-odpowiada Stefan na niemą zachętę brata.
-Nie wiesz co tracisz.-Damon poklepuje Stefana po ramieniu.Upija spory łyk whisky.-Nie ma co się martwić.
-Jeremy dzwonił,że jej nie ma.Co dziwne wspomniał też byś uważał na Maysona.
-Gość nie żyje od przeszło roku.To nie możliwe.
-Duchy-podpowiada Stefan.
-Sądzisz,że psychiczny wampir jest w Mystic Falls,i że dostał to czego chce?
-Lekarstwa?Nie całkiem.
-Jak to?
-Rebekah jest bez zębnym wampirem.
-To zabawne-stwierdza Damon.
***
Śmiertelne promienie słoneczne budzą Elenę,która od razu zaczyna się szarpać.W końcu zaczerwieniona skóra Eleny zaczyna się palić.
Elena zwisa głową,gdy chłodny cień Kola zasłania ją przed śmiercią.Mruczy i jęczy pod nosem,a Kol zaczyna się śmiać.Pierwotny uchodzi z drogi i patrzy jak Elena na nowo zaczyna płonąć.Po dłuższej chwili zasłania zasłony i podchodzi do niej.Przekręca głowę.
-Pięknie wyglądasz kochanie-unosi jej brodę.
-Idź do piekła-mruczy Elena.
-Byłem tam i nie spodobało mi się.
Kol był już gotowy dalej torturować Elenę,ale Katherine skręciła mu kark.Rozwiązała Elenę i dała jej pierścień.
***
Jeremy schodzi po schodach i będąc już na dole słyszy znajomy głos za sobą,a potem przed sobą.
-Anna...Vicki?-mówi przerażony patrząc na byłe dziewczyny.

2 komentarze:

  1. O.M.G. niesamowity. Powrót Kola, byłe Jeremiego no i ślub Kath i Elijaha a i zapomniałam o Rebekah. Kocham ten rozdział. Czekam na 10 <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uznanie,no taka jedna Gabi z NK chce mnie udusić za skręcony kark Kola ;P

      Usuń