środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 2 : W dziczy

  Piękna malownicza wyspa,na której znajduje się najstarszy i najniebezpieczniejszy wampir na ziemi,Silas,wraz z lekarstwem.
Na wyspie znajdują się różne rośliny.Od krzewów po zioła.Piękne i malownicze niebo nie odzwierciedla niebezpieczeństwa wyspy jakie kryje.Lekka bryza może ochłodzić dni podróżnym i ich odprężyć.Jednak nie zmienia to postaci rzeczy,że któreś z nich,może nawet w tej chwili,umrze lub poświęci ofiarę.

Shaney wychodzi z łódki i idzie kilka metrów dalej na północ od brzegu.Przykłada rękę do czoła i rozgląda się w koło.Patrzy na wschód,zachód,południe i znów powraca do północy.
-O to jesteśmy...-Szepnął sam do siebie,gdy inni wychodzili z łodzi.
Każde z nich:Bonnie,Jeremy,Elena,Rebekah,Caroline,Stefan i Damon mieli plecak.Jakiś bagaż,część układanki.W skrócie mówiąc rzeczy potrzebne do przeżycia.
***
-Boże,ale zadupie!-Damon podchodzi bliżej Rebeki,na co pierwotna odpowiada mu krótkim ironicznym uśmiechem.-Już wiem czemu ta Questiah uziemiła tu Silasa.Po prostu nie miała uczuć!Mówię serio,jestem tu już pięć minut,a już umieram z nudów!
-Żałosny jesteś Damonie-pierwotna zabiera od Damona swój plecak.-To oczywiste,że chciała by Silas cierpiał.By wiedział,że jest sam,a jednocześnie nie.To miejsce jest dziwne,a on tu pasuje.
-Właśnie o tym mówię.
-Możliwe-Rebekah wzdycha i dołącza do reszty podróżników.
Wszyscy stoją prosto do wielkiego otworu dżungli,z której mogą nie powrócić.Przynajmniej niektórzy z nich.

-Nie podoba mi się tu.Coś tu nie gra.-Caroline rozgląda się po przestrzeni budzącej strach.
-I masz rację-odpowiada jej Shaney.
Wszyscy stoją w bez ruchu nasłuchując otoczenia i rozglądając się za ewentualnymi wrogami.Nagle ich czujność zakłóca świst lecącej im nad głowami strzały.Rozglądają się do o koła.
-Ach!-Krzyczy Damon upadając na kolana.Dłonie trzyma na strzale w udzie.Powoli się wykrwawia.
-Damon!-Caroline podbiega do niego,ale jest za późno,Damon mdleje.
Pozostała siódemka bierze Damona i przenoszą go w bezpieczne miejsce.
***
"Drogi pamiętniku,
Nasz pobyt na wyspie się zaczyna od samych kłopotów.Coś,albo ktoś postrzeliło Damona przez co musieliśmy szybko uciekać.Ukryliśmy się w małym obozowym domku.Damon leży nieprzytomny,Caroline próbuje dodzwonić się do Tylera.Reszta siedzi w saloniku przy ciepłym kominku.Tylko ja siedzę i tkwię przy Damonie.Chciałabym..."
Z zamysłów wyrwało Elenę gorączkowe pukanie do drzwi.Odłożyła pamiętnik i zeszła na dół.
Wszyscy w salonie stali na baczność uważnie wsłuchując się w wypowiedź nieznajomego.
-Co tu się dzieje?-Elena przystaje pomiędzy Caroline,a Stefanem.-Kto to?
-To jest Easer...-opowiada Shaney,ale przerywa mu nieznajomy.
-Niech panna pozwoli.Easer Galam-podchodzi i całuje wierzch dłoni Eleny.-Czarownik z kultu czarowników czczących Silasa.Wasz przyjaciel,Damon jest osłabiony,ale wyzdrowieje.Jeśli pozwolicie mogę dać mu coś od czego od razu stanie na nogi.
-Elena?-Stefan patrzy na nią wyczekująco.-My już podjęliśmy decyzje.
-Z kąd mamy mieć pewność,że to co on mówi to prawda?Przecież to on go zaatakował.
-Tak i za co bardzo przepraszam-Easer składa ręce.
-No dobrze-Elena wzdycha i kiwa głową do czarnoskórego mężczyzny.-Chodź,chcę mieć to już za sobą.-Wzdycha i wychodzi z salonu.
Easer patrzy kolejno na wszystkich.
-Opowiem wam historię mojego kręgu jak wrócę.-Wyszedł z salonu kierując się na górę.
-Powinno zadziałać-Easer odciąga buteleczkę z płynem od ust Damona.Wstaje wyczekując dalszego ciągu wydarzeń.
Damon się przebudził choć nadal był osłabiony.Spojrzał na Elenę.Chwiejnie podparł się łokciami.
-Yh,co to za dupek?-wychrypuje,a Elena i Easer wybuchli śmiechem.
***
Gdy Damon poczuł się lepiej zszedł na dół.Zasiadł na środku tapczanu pomiędzy Rebeką,a Caroline.Rozłożył ramiona kładąc je za plecami dziewcząt.Obie zachichotały,a Easer stał plecami do kominka na środku salonu.
-A więc od czego mam zacząć?-pyta.
-Może tak od początku dredziarzu?-Rebekah oblatuje wzrokiem Easera.Zaśmiała się.-Najlepiej by było.
-Więc dobrze-Easer rozkłada ręce.-To było,a właściwie zaczęło się tysiąc lat temu...
-Robi się zabawnie.-Damon porusza brwiami zabawnie.
-Nasz krąg zwany nie kiedyś Kręgiem Alienów,usłyszał historię o Silasie przekazaną przez...
***
-...i właśnie polega na tym problem,że rozpęta się piekło na ziemi.-Kol zasiada przy zastawionym stole.
-To jaki jest sposób na utrzymanie Silasa?-pyta brązowowłosy mężczyzna o posturze siłacza.
-Spokojnie Galamie...Jesteście czarownikami czy tak Estonie?
-Tak-odpowiada.
-A więc trzeba założyć krąg.Krąg,który pod przykrywką...
***
-Zaraz,zaraz-przerywa mu opowiadanie Rebekah.Robi zadziwioną minę.-Twierdzisz,że mój zmarły brat ma coś z tym wspólnego?
-Więc to ty jesteś tą sławną pierwotną...
-Opowiadaj dalej...Chcę znać więcej szczegółów o moim bracie-posyła mu uśmiech.
***
-...będzie strzegł zawartej w nim grozy.
-Ale Kol jak mamy ci wierzyć?Może kłamiesz.Jesteś wampirem.-Młody blondyn,Tresh,wstaje od stołu.Kol szybko znajduje się przy nim i łapie go za szyję.
-Twierdzisz,że kłamię?
-Nie,ale pomyśl logicznie...
-Dosyć!-Puścił go.-Jak chcecie!Róbcie co chcecie!Czcijcie go!Może tak będzie najlepiej!
-I tak właśnie będzie najlepiej!-Powstaje barczysty chłopak,ma zaciętą minę.-Będziemy czcić kogoś kto zrobił coś tak wielkiego w imię miłości!
***
-Nie rozumiem tego.To skomplikowane-pierwotna patrzy na Easera nie zrozumiale.-Po co zakładać "Star Wars" dla Silasa?Utrzymać go przy czym?
-Chodzi o to,że twoje "Star Wars" miało za zadanie utrzymać go w stanie stałym.Tak by nikt o nim nie wiedział prócz THE FIVE.
-A to ciekawe...-Rebekah wstaje i podchodzi do Easera.-Przepraszam...
-Za co?
-Za to...-posyła mu złośliwy uśmiech i skręca mu kark.
-Rebekah!-Caroline w wampirzym tępie znalazła się przy blondynce i sama skręciła jej kark.
***
Mystic Falls,dom Gilbertów.Klaus leży z przymkniętymi oczami na sofie.Rozmyśla o członkach "delegacji" po lekarstwo.Słysząc czyjeś kroki w ciemności stanął przy barierze.Czując woń wilka zaśmiał się.Jego oczy świeciły jak żarówki.
-No proszę,damska wersja Tylera...
-Tak,to ja.Przyznaję się,że słodko wyglądasz jak śpisz-Hayley staje na przeciw Klausa.-Naprawdę.
-Tak?A to dziwne,bo mam wrażenie,że nie tak dawno chciałaś mnie rozszarpać.
-Zmieniłam zdanie-wchodzi do salonu,na teren Klausa.
-Co się za tym kryje?-Podnosi zabawnie brwi.
-Katherine...-Podchodzi do Klausa tak,że nie ma między nimi centymetra przerwy.Ujmuje jego twarz i całuje namiętnie.
-To mi się podoba-uśmiecha się,a jego oczy bardziej zaiskrzyły.Wampirzym tępem przeniósł ich oboje na sofę,gdzie dalej całował się z Hayley.
Hayley w uśmiechu ukazując białe zęby ściągnęła z Klausa bluzkę.


***
Stefan zakopuje ostatni skrawek ciała zmarłego Easera.Ocierając pot z czoła wzdycha i opiera się o łopatę.Na jego ramieniu spoczywa dłoń Eleny.Stefan prostuje się i obraca się w jej kierunku.
-Słucham?-mówi.
-Chciałam się coś ciebie spytać,być może poradzić.Myślisz,że każdy tu jest dla lekarstwa?
-Nie.Oczywiście,że nie.Każdy tu jest,bo tego chce-odpowiada jej.
-Dobrze wiedzieć-Elena chucha,a para z jej ust leci wprost na Stefana.Elena ociera ręce i przytula się do Stefana.Zdziwiony jej zachowaniem odwdzięcza uścisk.



4 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba, ale słynę z szczerości, więc od razu powiem. Miałaś kilka błędów, ale to nic nie szkodzi. Ale prosiłabym cie byś dla dobra moich oczu zmieniła czcionkę. Przeczytam kolejny i zapraszam do mnie: http://naszagranica.blogspot.com/

    PS. Zawiesiłam konto do wakacji, przepraszam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za prawdę,ale mam nadzieję,że się nie zdenerwowałaś,że ustawiłam Klausa i Hayley razem?Ja po tym rozdziale zawsze mówię na NK i FB "możecie mnie nawyzywać za Klayley".Tęsknię...twoja sis Nicola

      Usuń
  2. Oby tak dalej .Jutro przeczytam 3 rozdział zapraszam do mnie : http://cursed-and-damned-savior.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń